piątek, 30 lipca 2010

W chwilach samotności...

Mój skarb musiał wracać do mieszkania i nie ukrywam, że choć otaczają mnie ludzie i to w licznej ilości (mam 5 rodzeństwa) to samotność mi doskwiera. Jak udowodniono naukowo (przeze mnie ;D) najlepszym lekarstwem na samotność jest spełnienie się artystycznie. Tak więc stworzyłam ostatnimi czasy więcej kartek niż przez cały zeszły rok :) Teraz pokażę dwie:

Na początek malutka karteluszka:

A tu trochę większa słodka karteczka :)



2 komentarze:

  1. Dobrze, że znalazłaś jakieś pozytywy :).
    Dużo Was musicie mieć wesoło w domu :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Twoją teorią dotyczącą samotności, będąc wśród ludzi. Ja też tak miałam. I zanim wpadłam na pomysł by własnoręcznie robić kartki, w czasach studenckich kiedy byłam jeszcze pod skrzydłami rodziców...poprostu ozdabiałam swoje zeszyty. Pierwsze strony były wymuskane, pełne szlaczków i szykownych malowideł. Ja skupiałam się na swojej pasji, czas mijał a samotność przemykała za plecami. Tak przemykała aż... to już inna historia co było dalej...

    A karteczki?
    Rewelacyjne!
    I jak zwykle użyłaś fantastycznych stempli!

    OdpowiedzUsuń